![]() ![]() |
SKITURY ![]() Nartki
zajmowały bardzo ważną pozycję w moim (czyt. Magdy) mało urozmaiconym Ustrońskim
życiu: były jedną z ulubionych czynności. Łikendy, tudzież policelane
popołudnia, spędzałam na Stożku, Czantorii, Poniwcu czy Palenicy. Pierwszy
wyjazd rodzinny w Dolomity i już tylko w "Wielkie Góry" chciałam jeździć.
Studenckie czasy trochę się rozjechały z deskami, zaczęło się wspinanie, rownież zimowe. Poza tym perspektywy cenowe trochę mnie ograniczały (chyba najbardziej). Z tego powodu, a także dzięki namowom Anki i Jacka, zakupiłam pierwsze tury w Dzięgielowie (polecam! http://www.dziegielow.pl/), całkiem tanie, całkiem długie i całkiem proste! Ale dało sie! Pierwszy zjazd z Grzesia w skórzanych butach!Leżałam na co drugim zakręcie:) Buty sie dokupiły, nartki na taliowane wymieniły i liczba upadków zmalała. Za to przyjemność coraz wieksza! Wypady w Taterki były super sprawą, tylko wciąż kolidowały z zimowym wspinem. W końcu udało mi się przekonać również Adama. I pomimo pamiętnych słów w Niskich Tatrach ("P... ten cały skialpinizmus!!!"), odkąd jesteśmy w Austrii często udaje mi się go wyciągnąć na śnieżne zabawy. Nasze wypady ograniczają się (jak na razie) do Styrii, najczęściej Hochschwab, Gesäuse, Schladminger Tauern. Mam nadzieję, że będzie tego więcej i na dłużej:) Oczywiście jeśli tylko czas, miejsce i pogoda dopisuje uderzamy w Taterki - bo to są po prostu Nasze Kochane Góry i tyle jeszcze do zjechania! W Galerii troche zdjęć z zeszłego roku.
|