START | O NAS | GÓRY | SKAŁY | SKITURY | GALERIA | PRZEJŚCIA | LINKI | KONTAKT

KSIĘGA GOŚCI

Napisz do nas! Website in english

Ostatnie pół roku...



Pierwsze dni po operacji
Pierwsze dni po operacji o kulach

Trochę w tym roku cicho na naszej stronce, ale były ku temu różne powody. Jednym z nich była moja dłuższa przerwa w aktywnosciach sportowych spowodowana artroskopią biodra, która przeprowadzona była pół roku temu, dokładnie 29 stycznia 2014. Rehabiltacja trwała dłużej niż to sobie wyobrażałam i w sumie nie mogę powiedzieć, żeby zakończyła się sukcesem. Ale nie jest to wina rehabilitantów a raczej mojego biodra:-(

Artroskopia biodra pomaga usuwać skutki tzw. konfliktu udowo-panewkowego, który można u mnie znaleźć w obu biodrach. Po zabiegu własciwie tylko w lewym biodrze.. Niestety, można u mnie znaleźć również znaczące zwyrodnienie stawów biodrowych (oczywiscie obu), spowodowane - być może - dysplazją. Zwyrodnienia stawów niestety leczy się tak, że kiedys tam (oby jak najpóźniej) wstawia sie sztuczny staw. Stąd moja przyszłosć generalnie związana jest z taką czy inną formą bolów i... terapii.

Przez ostatni czas miałam okazję trochę poprawcować nad sobą, co zdecydowanie wyszło na korzysć moim bólom kregosłupa. Co do bioder, hm, nie jest zawsze tak łatwo. Z nimi lepiej już nie będzie, można się starać działać w tym kierunku, by nie było tak szybciej gorzej. Trzeba sie z tym pogodzić.

Różne choroby, które zostaną z nami na dłużej muszą zostać przetrawione psychicznie. Nie jest to łatwy proces. Ale jak mówi tao, nie walcz, lecz akceptuj. Pytanie tylko co akceptować? Czy wierzyć tym wszystkim lekarzom, którzy zabraniają ci doswiadczania przyjemnosci, spełniana swoich marzeń, którzy mówią ci, że największa pasja Twojego życia to dla ciebie zło? I że trzeba z niej zrezygnować, odłożyć na bok i zadowolić sie spokojnym życiem 60-latka? W wieku trzydziestu lat? I przepraszam, ale może jako 60-latka też nie chce mieć spokojnego życia przed telewizorem!



Pierwszy spacer
Pierwszy spacer z widokiem na góry:)

Wierzcie lub nie, jest masa lekarzy, którzy uwielbiają wydawać sądy dotyczące Twojego przyszłego życia. Obojętnie czy są to lekarze sportowi czy nie. Dla wszystkich, którzy mają problemy zdrowotne: lekarz nie zna Twojego organizmu, kieruje się standardowym trybem postępowania i osądzania! A ja nie chcę i nie jestem standardowa! I wiem, że nie pozwolę sobie odebrać moich pasji!

Inną kwestią jest to, że trzeba zaakceptować niektóre rzeczy. Ja już wiem, że bieganie to raczej nie dla mnie, joga też nie bardzo. Mam nadzieję, że skitury będa w moim zasięgu. Choć pewnie moje nowiutkie szerokie dechy odziedziczy Adam. Ale najważniejsze - wspinanie - jest bezbolesne! Oczywiscie, mój ograniczony zakres ruchu w biodrach nie pozwala na wygibasy, trudno, bedę musiała jakos to nadrabiać. Ale da się! Oczywiscie głupio to brzmi, ale jak na razie cieszą mnie jakiekolwiek wspiny! Oczywiscie, cyfrę chce się zrobić, ale w ogóle nie mam napinki. Oczywiscie marudzę czasem pod skałami i narzekam na to i owo, ale to już chyba moja natura;)


Mój zestaw fitnessowy
Mój zestaw fitnessowy ;)

Tekst się dłuży, a ja tak własciwie mam tu ukryte przesłanie. Dla tych, którzy również borykają się z takimi czy innymi problemami. A więc krótka lista dobrych rad.

1. Nigdy nie bierz słów lekarza za swięte i ostateczne. To tylko jego punkt widzenia. Punkt widzenia Twojego organizmu może być całkowicie różny.

2. Nie bierz tak bardzo do serca wszystkich badań diagnostycznych (zdjęć rentgenowskich, rezonansu, USG). Obrazek to jedno, Twój organizm drugie. U mnie już w 2010 roku trąbili, że moja biodra to katastrofa. Dwa lata hulałam bez jakichs mocnych bóli.

3. Jesli jestes osobą kochająca sport, nie porzucaj swoich aktywnosci tak od razu (jesli nie są bardzo bolesne). Ja mam wrażenie, że dzięki sportowi i moim mięsniom utrzymuje się w miarę ‘w kupie’. Załuję, że tak późno zabrałam się za swoje dysbalans mięśniowe i że tak późno zajęłam się na poważnie mięsniami brzucha. W zamian za rezygnację ze sportu z chęcią zrezygnowałabym z biurowej pracy. Na pewno o wiele więcej niekorzysci płynie z niej, a nie ze sportu.

4. Bądź upierdliwym pacjentem, pytaj, szukaj, denerwuj lekarzy. Większosc lekarzy u których byłam patrzyła na mnie wrokiem: czego Ty ode mnie chcesz dziewczyno? Wiekszosc w ogole nie slyszala o czyms takim jak artroskopia biodra. Korzystaj z netu, to dzięki niemu można znaleźć baaaardzo wiele informacji o nowych metodach leczenia i ich efektach.

5. Nie korzystaj z netu W pewnym momencie tych historii jest za dużo. A każda jest inna niż Twoja. A im więcej czasu poswięcasz na zajmowanie się chorobą tym bardziej stajesz się chory. Brzmi głupio, ale tak jest.

6. Nim zdecydujesz się na operację, spróbuj wszelakich innych metod. Fizjoterapii, masaży osteopatii, medytacji, co tam ci tylko przyjdzie do głowy. Ja w końcu zdecydowałam sie na artroskopię, bo to niby taka malo inwazyjna metoda. Hm. Nie wiem, skutki czuję jeszcze teraz, pół roku później. Efekty... wciaz nie jestem w stanie okreslic na ile się mi poprawilo. Lekarze przed operacją często roztaczają takie optymistyczne wizje, jak to raz dwa wszystko będzie w porządku. Wcale nie jest.

7. Bez odpowiedniej fizjoterapii po operacji ani rusz. Ja jeszcze nie znalazłam idealnego fizjoterapeuty, ale od każdego z tych, którzy mną się zajmowali starałam się cos wyciągnąć. I coraz bardziej rozumiem jak niełatwy jest ich zawód. Dobry osteopata to też jest skarb. Jesli chodzi o motywację do ćwiczeń nie znalazłam na to patentu. Wiem, że w domu nie jest łatwo. Lepiej ćwiczyć w jakims klubie fitness albo na zajęciach (obecnie testuję pilates)

8. Omijaj czarne dziury. Są okropne, wciągające, trudno się z nich wydostać. Trafiają się chyba każdemu. Też nie mam patentu na nie. Na szczęscie z ostatniej udało mi się uciec. Szukaj pozytywnych ludzi, jak ognia unikaj tych z nosem zwieszonym na kwintę. Otwórz się przed kims, będzie lżej! Nie będę ukrywać, że mnie bardzo podniósł na duchu fakt, że znów mogę się wspinać...

9. Nie poddawaj się!! Nie pozwól, by ktos inny decydował o stanie Twojego zdrowia i Twoim życiu. Twój organizm to Twoje królestwo i tu jestes u siebie w domu, więc nikt nie ma prawa ustalać tam zasad gry!

10. Wszystko siedzi w głowie. U mnie w pewnym najgorszym momencie cos tam kliknęło i zamiast szklanki do połowy pustej zobaczyłam do połowy pełną. Wszystko od razu o połowę mniej bolało...

Co do ćwiczeń: na kolana polecam przysiady (odpowiednio wykonywane!), pilates na bóle pleców, genralnie ćwiczenia na równowagę.

Trochę się rozpisałam, ale ostanio kawał mojego życia kręci się wokól tych tematów. A może i komu taki tekst pomoże...


Dachstein
Nie poddawaj się!

           A tutaj w obrazkach jak mniej więcej wygladało moje ostatnie pół roku.


      Magdalena Drózd & Adam Ryś 2007  drustek@gmail.com